Góra Tajget - Anna Dziewit-Meller

Wielka Litera, 2016
Liczba stron: 155

Książka nie jest z kanonu tych miłych, lekkich i do poduszki, ale jak najbardziej należy jej się miano książki, o której trudno zapomnieć.

Historia z początku wydaje się niepozorna, można rzec nawet lekko nudna opowiadająca o lękach Sebastiana, jakie wyzwoliły się w nim po narodzinach dziecka i o jego nieświadomości na temat zbrodni jakie miały miejsce podczas II Wojny światowej w szpitalu, w którym obecnie mieści się jego apteka, która oddziedziczył po ojcu. 
Poznajemy również historię profesor Luben, która wiele lat temu prowadziła eksperymenty naukowe na dzieciach. Całkowicie nie czuje się winna sytuacji jaka miała miejsce w przeszłości. Ponadto została uniewinniona przez Sąd i nie rozumiem całego zamieszania, jakie do tej pory panuje wśród dziennikarzy, którzy próbują dociec prawdy a tym samym próbują ją oskarżać.

Rysio, to mały chłopiec, który został oddany przez rodziców, tylko dlatego, że był niegrzeczny, krnąbrny i sprawiał problemy wychowawcze, do szpitala, w którym jak się okazuje zostają przeporwadzane eksperymenty medyczne. Jako jedynemu, dzięki pomocy życzliwej osoby udaje mu się ocalić od niechybnej śmierci.

Książka ukazuje prawdę, historię z tamtych lat, których współcześni ludzie już nie pamiętają i rzadko można jeszcze o nich usłyszeć.
Oprócz prawd historycznych mamy również tutaj zbiór różnych charakterów i ludzi, którzy muszą się zmierzyć z nowymi zasadami, ze zmieniającą się rzeczywistością i prawdami świata.
Każdy tak jak mógł czy nam się to podoba czy nie zmierzał się ze swoim światem. Dla jednym w szokujących sposób, dla innych w zrozumiały ale nikt nie wie jak by zareagował lub postąpił będąc na ich miejscu.
Nic nie jest czarno albo białe.

Etykiety: ,