Zakonnice odchodzą po cichu - Marta Abramowicz


Rzadko można przeczytać historię zakonnic, które opuszczają mury klasztora. Autorce po długich trudach udaje się dotrzeć do kilku z nich. Poznaje ich historie: dlaczego poszły do zakonu?, jaka była rzeczywistość?, dlaczego odeszły? i jak radzą sobie teraz?

dlaczego poszły do zakonu?

Każda z nich usłyszała głos Boga, który przyciągał ich do Klasztoru. Uważały, że będąc w Zakonie będą mogły pomagać i służyć ludziom potrzebującym. Będąc ledwo po maturze były podatne na sugestie i opowieści o tym jak cudownie jest w Zakonie, ile dobrego się robi i jak to jest ważne i potrzebne.
jaka była rzeczywistość i dlaczego odeszły?

Rzeczywistość okazała się przerażająca. Brak kontaktu z rodziną i światem zewnętrznym. Brak możliwości zawierania bliższych przyjaźni pomiędzy wybranymi przez siebie siostrami. Wszystkie siostry w zakonie miały siebie kochać, dbać o siebie i miała panować powszechna miłość. Można było rozmawiać i spotykać się tylko w większej grupie.

Śluby posłuszeństwa traktowane były, w ten sposób, że siostra miała wykonywać wszystkie, dosłownie wszystkie polecenia wydane przez siostrę przełożoną. Niedopuszczalne było nieposłuszeństwo i zabroniony był bunt. Siostry spędzały dużo czasu na modlitwach i mszach w ciągu dnia, dodatkowo każda z nich miała przypisanych do siebie dużo prac takich jak: gotowanie, sprzątanie, pranie, zajmowanie się ogrodem, zwierzętami. Najwięcej pracy miały nieokiełznane, mające swoje zdanie siostry oraz najmniej posłuszne.

Na pomoc potrzebującym często siostry po prostu nie miały czasu.

Jak radzą sobie teraz?

Odeszły ale nie dlatego, że przestały wierzyć i kochać Boga, odeszły bo zaczęły chorować (bez zgody matki przełożonej nie mogły iść do lekarza, zrobić badań), mieć depresje (czyli chorobę psychiczną, która wykluczała bycie zakonnicą) albo po prostu nie wytrzymały panujących tam warunków.

Co dobrego wyniosłaś z zakonu? Najczęściej: nauczyłam się sprzątać, gotować, organizować czas. Czasem: skończyłam studia. Kilka razy: pomogłam ludziom. Rzadko: tęsknię za współsiostrami za ideą, w którą wtedy wierzyłyśmy. Nigdy: chcę wrócić.

Magdalena: Pytasz o paradoks. Wszyscy wyznawcy, także katolicy, "jedyni prawowierni", powinni emanować radością. Zmartwychwstał Pan i pokonana została śmierć. Bogu winniśmy wdzięczność za życie wieczne! Niestety, katolicy praktykują tę radość jedynie podczas rezurekcji - potem wracają do "zwykłego" cyklu liturgicznego, którego istotą są nawoływania do nawrócenia i czynienia pokuty. To tak jakby zatrzymać się na Wielkim Piątku i zapomnieć o Wielkiej Niedzieli. 


Autorka poprosiła również o wypowiedź Braci, który również odeszli z Zakonu:

On: Jakbym teraz wszedł na ambonę, tobym coś sensownego mógł ludziom powiedzieć. Widziałem plakat na kościele, że kobiety powinny odłożyć pracę na później, żeby rodzić dzieci. Niech ci księża pożyją pół roku w świecie, to przestaną gadać takie bzdury.
Wszyscy zgodnie podkreślają, że na całym świecie dokonały się zalecane przez Papieża zmiany, również w męskich zakonach. Niestety kobiece zakony w Polsce dalej trzymają się starych reguł.

Etykiety: ,