Miałem sen - Mikołaj Maziarz






Wydawnictwo: Novae Res, 2016

Liczba stron: 256


Do przeczytania książki Mikołaja Maziarza "Miałem sen" przekonała mnie recenzja Tygrysicy.

Śmierć to nie jest łatwy temat. Nie wiem, jak w innych krajach ale u nas kojarzy się ona z żałobą, smutkiem, płaczem, depresją.

Autor przekonuje, że śmierci bać się nie należy. Śmierci nie trzeba nigdy, przenigdy się obwiać i zawsze powinno się pamiętać, że owszem, ona jest nieunikniona, ale nie stanowi dla ludzi zagrożenia. Wręcz przeciwnie - to najcudowniejszy moment.

W swojej książce Mikołaj Maziarz ukazuje historię kilku osób. Ich ziemskie życie, zmiany, decyzje, ale również śmierć, a co najważniejsze odkrywa przed nami to co dzieje się po tej drugiej stronie, tej nieznanej nam a opisywanej przez wielu. Okazuje się, że nie mam tam ognia piekielnego, a jest spokój.

Śmierć to nie koniec, a tak naprawdę początek czegoś nowego tak w jego życiu, jak i w życiu jej samej. Sztuką jest, aby zrozumieć, że człowiek po śmierci żyje dalej. Ba, tam, dokąd podąża, jest tysiąc razy szczęśliwszy niż na ziemi. Trik polega na tym, aby ci, którzy tutaj zostają, w porę to zrozumieli i nie traktowali owego stanu jako powodu do użalania się nad sobą, nie odczuwali tego jako straty.

W naszej kulturze przekonuje się, że jedynie wybrańcy, wierzący mogą dostać się do nieba, a jak opisuje jeden z bohaterów książki nie ma takich podziałów:

Oczywiście lubi, jak ktoś w niego wierzy bezgranicznie. Jeżeli zaś ktoś wątpi w istnienie sił pozaziemskich, bo nie miał takich doświadczeń, a pozostaje w przewadze dobrym człowiekiem, to ma zapewnione miejsce w Raju.

Tematem śmierć rządzi strach, boimy się momentu, kiedy zabraknie kogoś bliskiego w naszym życiu (jak sobie sami poradzimy?), boimy się odchodzenia (czy będzie boleć?), boimy się samej myśli, że coś tam może być po drugiej stronie (a jak się okaże że jesteśmy złymi ludźmi i czeka nas ogień piekielny?). Wydaje mi się, że trzeba zmienić podejście, odkryć sens w tym wszystkich i nie brać śmierci w tak jednoznaczny sposób:

Zawsze boimy się tego, czego nie znamy, tego, co jest nowe w naszym życiu. Boimy się śmierci jako tego, z czym musimy się zmierzyć po raz pierwszy. Skonfrontować, co nieskonfrontowane. Zbadać, co zbadane nie zostało. Uznał, że omijanie tego tematu jest wielkim błędem, powinno się o nim mówić na co dzień. Wtedy świadomość nieuchronności chwili odejścia nie byłaby dla nikogo tak wielkim dyskomfortem i nie paraliżowałaby strachem przed dniem sądu ostatecznego.

Wielu ludzi niestety nie wierzy, nie chce przyjąć do wiadomości, że śmierci nie należy się bać, bo bez względu na wiarę bądź niewiarę w cokolwiek śmierć jest początkiem czegoś nowego i każdy człowiek musi o tym pamiętać. Śmierć to nagroda, a nie kara, śmierć to zadośćuczynienie za wszystko, co zrobiło się podczas życia ziemskiego. Jeśli człowiek to zrozumie, bez strachu i wszelkich obaw będzie mógł iść swoją własną ziemską drogą.


Etykiety: , ,